19 grudnia 2013 roku o godz. 16.45 odbył się wykład pt. „Trojak gdański Stefana Batorego z 1579 r.” który wygłosił Pan Piotr Komorowski.
O liściach i koronach czyli kilka uwag o mennictwie gdańskim Stefana Batorego
Trojak wybity w Gdańsku w 1579 roku przyciąga uwagę swoją urodą. W literaturze wymieniania się dwa typy tej monety bitej w srebrze oraz jeden bity w złocie jednym z ww. stempli. Pośród porównywanych przeze mnie egzemplarzy widać, ze odmian może być więcej. Stempli rewersu wyróżnić możemy bezspornie trzy – pierwszy z krótszą gałązką oraz kompletny herb miasta. Drugi natomiast związany jest ze zmianą/naprawą punc wykorzystywanych do tworzenia stempli. Ta odmiana posiada przedłużoną gałązkę oraz ułamany fragment tarczy herbowej miasta Gdańska jak i zmiany w położeniu napisu. Trzecia odmiana posiada dodatkową kropkę/oliwkę przy najwyższej gałązce
Awers z kolei, także znany w 3 odmianach różni się szczegółami w przedstawieniu postaci króla i stosunku tej postaci względem napisu otokowego.
W otoku awersu napis: .STEPHAN . D : G . REX . POL . D . PRUSS . obejmuje popiersie króla w prawo. Stefan Batory podobnie jak na wszystkich swoich monetach wybitych w gdańsku (sprawdzić czy wszystkich wszystkich) ma na sobie zbroje. Tym co wyróżnia te monety jest znajdująca się na głowie władcy korona.
Na rewersie w czterech wierszach umieszczono napis: . III/ GROSS : AR/ TRIP : CIVI : / GEDANENSIS. Poniżej znajduje się herb miasta po stronach którego widzimy datę wybicia monety 15-79. Pod pierwszym członem daty znajduje się gałązka interpretowana przez Gumowskiego jako symbol bliżej nieznanego wardajna. Natomiast po drugiej stronie herbu pod „79” widnieje pierścień – znak mincerski Jana Goebla. O ile znaczenie Goebeliuszowskiego pierścienia nie pozostawia wątpliwości, o tyle nie mogę zgodzić się na interpretacje drugiego symbolu podaną przez autora „Mennicy Gdańskiej”. W literaturze tematu spotkać się można z różnymi opisami tego motywu – mówi się o palemce, jagódkach etc.. Jednak rację trzeba przyznać Gumowskiemu, który dostrzegł tam przedstawienie gałązki oliwnej. Gałązka taka na monetach gdańskich nie pojawia się wcześniej niż przed 1578 rokiem. W 1579 spotkać ją można już na wszystkich nominałach wybitych w tym roku poza denarami. O ile w nominałach poza trojakiem, jej miejsce zawsze jest zwieńczeniem herbu – co symbolicznie i kompozycyjnie jest najbardziej odpowiednim miejscem to w wypadku trojaków symbol ten umieszczony po drugiej stronie herbu od pierścienie Gobeliusza wprowadza zamieszanie. Świadczy to o sztywnych ramach kompozycyjnych jakimi obłożony był schemat rewersu monety, co pozostaje zrozumiałe zważywszy, że trojaki miały zbliżone rozmiary dla groszy i dla szybkiego rozpoznania musiały różnić się w jasny, nie budzący wątpliwości sposób. Nie można więc było zmienić wyglądu rewersu, zdecydowano się jednak pozostawić wprowadzającą dzisiaj zamieszanie gałązkę oliwną. Musiał być on więc na tyle ważny dla emitenta, że nie zrezygnowano z niego po mimo tego, że jego obecność zdaje się myląca i niejasna. Oczywiście symbolika gałązki oliwnej pozostaje łatwa do odszyfrowania, zwłaszcza jeżeli uwzględni się historię zatargu króla z krnąbrną „Wenecją Północy”. Gałązka będąca symbolem pokoju, miała symbolicznie zapowiadać czas Concordii. Uniwersalnej wymowie towarzyszyć może bardziej „ziemski” aspekt tej emisji i chciałbym poddać go pod dyskusje.
Gdańszczanie w lutym 1577 roku po kolejnym dekrecie banicji wydanym przeciwko miastu przez króla, dopuścił się grabieży miejskiego klasztoru dominikanów oraz klasztoru oliwskiego wraz z okolicznymi majątkami szlachty. Za tę akcję przyszło im słono zapłacić kilka miesięcy później. Na mocy układu zawartego 12 grudnia tego samego roku miasto musiało m.in. przeznaczyć 20 tysięcy złotych na odbudowę klasztoru. Pierwszą część tej sumy gdańszczanie mieli wpłacić do świąt Wielkiej nocy, jednak wiemy ze źródeł, że jeszcze w sierpniu pieniądze nie wpłynęły. Zwłokę być może tłumaczyć można trudną sytuacją miasta, dopiero od krótkiego czasu uwolnione od oblężenia i pozbawionego funkcjonującej mennicy.b Być może oliwka na monetach gdańskich ma być symbolem niejako pokutnym za krzywdy poniesione przez klasztor.
Historia tego przedstawienia sięga starożytności. Jednym z pierwszych przedstawień corona radiata na głowie władcy znajdujemy na monetach Antiocha IV (215 – 164 r. p.n.e.) Umieszczając na monetach napis „Theos Epihpanes” (stąd przydomek władcy) wykorzystywał je jako znak kultu siebie jako władcy wyróżnionego, uświęconego przez Boga. Jednym z symboli przedstawianych na pieniądzu obiegowym Antiocha IV miała być właśnie corona radiata. Łączy się ją z postaci Heliosa/Sol – boga słońca, którego głowa skąpana miała być w promieniach słońca. W ikonografii przekłada się to na słoneczne promienie wystające z pomiędzy włosów, bądź przedstawienie włosów uformowanych tak by przypominały promienie naszej gwiazdy. Z czasem motyw ten musiał zostać oddzielony od bóstwa – na głowie śmiertelnika słoneczny nimb przeistacza się w jej fizyczną, namacalną manifestację. Łączy ona bowiem symbolikę korony – atrybutu władzy z symbolika światła od neoplatończyków powiązanego z objawieniem, boską mądrością. Nie bez znaczenia dla dalszej części artykułu jest spacyfikowanie przez niego Jerozolimy i zajęcie Świątyni co opisuje 2 Księga Machabejska.
Jeżeli przyjąć świadectwo Lucjusza Anneusza Florusa, pierwszym rzymianinem, który posługiwać miał się tą koroną był Juliusz Cezar. W drugiej księdze jego „Epitomae de Tito Livio…” czytamy „Itaque non ingratis civibus omnes in principem congesti honores: circa templa imagines, in theatro distincta radiis corona, suggestus in curia, fastigium in domo, mensis in caelo, ad hoc pater ipse patriae perpetuusque dictator, novissime, dubium an ipso volente”. Innym niż Helios bóstwem solarnym z którym możemy powiązać Cezara jest Apollo, którego Cyceron nazywa Sol. W De natura Deorum pisze „lam Apollinis nomen est Graecun, quem solem esse volunt”. Ród Juliuszów znany był z tego, że szczególną czcią obdarzał Veiovisa – bóstwa identyfikowane z Apollem. Również dzień urodzin Cezara wypadać miał podczas ludi Apollinares. Jednak uprawomocnienie tezy o Cezarze w koronie promienistej potraktować należy na razie jako gdybanie historyka nad źródłem, bowiem jak do tej pory nie znane są przedstawienia Cezara udekorowanego tym atrybutem.
W początkach cesarstwa korona staje się symbolem zmarłego władcy-bóstwa co widać w emisjach denarów z podobizną Augusta emitowanych przez jego następców po deifikacji przez senat. Jednak to zarezerwowanie motywu dla bóstw czy ubóstwionych przetrwało tylko do Nerona, który jeszcze za swojego życia umieścił koronę promienistą na swym wizerunku. Co ciekawe umieszczenie przez niego tego symbolu na dupondiusie monecie miedzianej równej dwóm asom dało początek tradycji umieszczania korony promienistej na tym nominale. Corona stała się synonimiczna z podwójnym asem a właściwie jeżeli bliżej na to spojrzeć z podwójnością (natura boska i ludzka cesarza) bowiem podobnie stało się gdy w III wieku nowo wprowadzony nominał – Antoninian z postacią cesarza takiej w koronie był monetą równą dwóm asom.
O znajomości w Polsce końca XVI wieku monet z czasów Cesarstwa Rzymskiego mamy sporo wiadomości. Już przecież w 1517 roku ukazał się „Opis Sarmacji” Macieja z Miechowa. Autor pisze w nim o odkrywanych w Polsce monetach z wizerunkiem Hadriana. „Monety takie Polacy znajdują aż do obecnych czasów po opadnięciu wód powodziowych, po ulewnych deszczach i podczas uprawy ziemi. Wieśniacy – pisał dalej – nazywają je denarami św. Jana z powodu podobieństwa wizerunku głowy i szyi cesarza do głowy św. Jana na misie”. Miechowita sam posiadał kolekcje monet, o której wiemy dzięki jego testamentowi w którym przekazuje aureusy Jerzemu Turzonowi a denary przyjaciołom z Kolegium Mniejszego Artystów. Dokument ten dodatkowo świadczy również o istnieniu w Krakowie środowiska zainteresowanego numizmatyką. Z kolei wydane w 1587 „Annales” Stanisława Sarnickiego potwierdzają znaleziska innych monet. Autor piszę „ Sed et nunc non raro videmus un variis Poloniae partibus purissimi argenti monetam cum imaginibus Iulii, Traiani, Vespasiane, et aliorum Imperatorum…”.
W literaturze poświęconej monetom gdańskim, jako pierwowzór tego przedstawienia wymieniane są monety Filipa II. Najprawdopodobniej to właśnie do Akcjum odnosił się Filip II gdy przedstawiony został na Carlino wybitym w 1577. Napis na rewersie FIDEI/ DEFEN/SOR przypominać ma się zapewne do stoczonej 6 lat wcześniej pod Lepanto bitwy morskiej. Choć sam władca nie dowodził siłami Świętej Ligi i większość zaszczytów spadła na De Austrie, o co jak wiemy Filip był zazdrosny, jako jeden z najważniejszych członków (i faktycznie podstawa zbrojnego ramienia) Ligi, odwołał się przykładu Augusta. Lepanto stało się nowym Akcjum (zbieżności dodać mogła nieduża odległość miejsc tych dwóch bitew), ogromną morską potyczką „dobrych sił” z „obcą innowierczą” flotyllą. To porównanie znajduje swoje odbicie w twórczości ówczesnych hiszpańskich poetów. Juan Latino w Austrias Carmen z 1573 przywołuje Akcjum, zestawiając je skalą ze zwycięstwem chrześcijan pod Lepanto, podkreślając rozmiar tej ostatniej potyczki. Łączenie tych dwóch bitew i ich dokładny opis dostrzec możemy w wydanej w 1573 roku Historia del Monseratte Cristobala de Virues, uczestnika bitwy. Tym samym rysując poetyckie nawiązanie pomiędzy Starożytnym Imperium Rzymskim a Świętym Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego.
Filip II będąc z kolei prawowitym synem cesarza i jednym z filarów Świętej Ligi, był tym władcą chrześcijańskiego królestwa, który miał największe uprawnienia do bicia swojej monety przedstawiającej go jako tego który dał odpór innowiercom. Tytuł „obrońcy wiary” umieszczony na rewersie monety odnosić ma się oczywiście do niego i do jego roli zatrzymaniu ekspansji tureckiej. Przedstawienie z corona radiata dodatkowo ma uczynić go „nowym Augustem”. Czy to do tej tradycji odnosić miał się Stefan Batory?
Wspomniany przez Sarnickiego Wespazjan wydaje się być najbardziej prawdopodobną postacią, do której nawiązywać chciał król. Przemawia za tym kilka czynników. Przede wszystkim zacząć należy od tego, że znamy monety na których cesarz przedstawiony jest z corona radiata. Jak już wiemy atrybut ten kojarzony ze „słoneczną grzywą” do Apollo\Sol\Heliosa powiązać możemy z Wespazjanem dzięki kilku wydarzeniom w jego życiu. Swetoniusz opisując działalność kulturalną i fundacje cesarskie wspomina o odnowieniu posągu kolosa, zbudowanego przez Nerona. Cesarz usunął z niego twarz ostatniego władcy dynastii julijsko – klaudyjskiej i zastąpił ją wizerunkiem bóstwa. Nie można również zapomnieć, że stłamszonym buncie w Judei i zdobytej Jerozolimie. W ten sposób powtórzył on czyn Antiocha IV. Co ciekawe istnieją monety na awersie których to właśnie Wespazjan przedstawiany jest jako ukoronowany corona radiata.
Kolejnym argumentem na rzecz teorii „wespazjańskiej” jest stosunek Batorego do rzymskiego cesarza widoczny w wykorzystaniu motywu z monet Judea Capta wpierw podczas medali na odzyskanie Inflant a następnie na nagrobku króla. Należy więc zastanowić się czy również nie zaczerpnął od niego motywu corona radiata? I choć Nagrobek powstał kilka lat po śmierci Batorego na zamówienie Anny Jagiellonki, to wiemy, że moneta ta pojawiła się już wcześniej jeszcze za życia władcy podczas ślubu Jana Zamoyskiego. W tych dwóch przypadkach jej znaczenie jest jasne. Przyjmuje się, że Judea Capta wybijana przez Wespazjana po stłumieniu wspólnie z Tytusem powstania w Jerozolimie miała być wykorzystana w propagandzie królewskiej po odzyskaniu Inflant.
Uważam, że wybity kilkanaście lat później gdański trojak może nie bezpośrednio czerpać motywu ikonograficznego z monety Wespazjana czy króla Hiszpanii. W 1579 Stefan Batory nie mógł pochwalić się osiągnięciem takim jak Lepanto. Oblężenie Gdańska, czy początek wojny z Rosją nie przydały królowi tak wielkich chwały, nie uczyniły go tak sławnym w Europie by porównywać się mógł do Filipa II czy któregoś z wielkich wodzów Rzymu. Być może właśnie tutaj, w braku widocznych sukcesów, upatrywać należy roli tej monety. Wydaje mi się, że trojak ten posłużył jako narzędzie propagandy, miał dodać splendoru władcy, pokazać go w chwale Cezarów, choć na tę chwałę jeszcze czynami nie zasłużył.
Opis Stefana Batorego jaki pozostawił po jego śmierci Reinhold Heidenstein zawiera wzmiankę o zamiłowaniu króla do historii. Historyk piszę : „ Roztropność jego była zadziwiająca, nabył jej czytaniem i rozważaniem historyków węgierskich, tureckich i włoskich. Lubił najbardziej Cezara i ciągle go miał pod ręką.”1 Król, wielki wódz, miłośnik historii, człowiek obeznany z dziejami Starożytnego Rzymu mógł postrzegać siebie jako starożytnego władcę wodza. Jego militarne i polityczne czyny miały być odbiciem dokonań cesarzy. Będąc pierwszym władcą nowej dynastii nie mógł budować swojego wizerunku na galerii znamienitych polskich przodków. Wykorzystał więc gotowe, rozpoznawalne w całej Europie wzorce, dzięki którym budował swoją pozycję, tworzył nowy obraz władcy dla siebie (i być może nowej dynastii) używając znaków o sprawdzonej już semantyce.
Piotr Komorowski