„Przeinwestowanie” w monety

„Przeinwestowanie ” w monety.

Gdańskie Zeszyty Numizmatyczne, NR 132/2014

       Swój krótki artykuł zatytułowałem z przekory. Już wyjaśniam dlaczego. Do tej pory tematyka którą poruszałem w artykułach numizmatycznych dotyczyła ich istoty, czyli samych monet jako źródła historii. Dalekie mi są aspekty inwestycyjne, czy wręcz spekulacyjne związane z numizmatami, a tym bardziej współczesnymi „monetami”. Dlatego obce mi jest postrzeganie monet jako źródła spodziewanych dochodów, czyli tzw. inwestowania w monety. Z drugiej strony nie można uciec od wszechobecnych mechanizmów finansowych, gdzie każde rzadkie dobro ma swoją cenę i jest pożądane nie tylko jako źródło piękna, lecz głównie (a często jedynie) jako inwestycja finansowa na przyszłość. W takim aspekcie monety są tyle warte, ile ktoś jest skłonny zapłacić. Niestety sztucznie wywołany popyt na „monety kolekcjonerskie” i związane z tym absurdalne zawyżanie wartości rynkowej, co prawda wywołało ogromne zainteresowanie licznej grupy odbiorców (pamiętne kolejki), ale zainteresowanie to w głównej mierze dotyczyło spodziewanego zysku, a nie monet jako takich. Rynek publikacji numizmatycznych bombardowany jest coraz to nowszymi poradnikami jak inwestować w monety, tworzone są różne algorytmy, prognozy itp.
Kolega przeglądając jedną z aukcji Künkera zwrócił mi uwagę na ciekawe zjawisko dotyczące numizmatów. Pokazuje ono jak bardzo złudne może być „inwestowanie” w monety, lub przewidywanie przyszłej koniunktury, zwłaszcza gdy traktuje się je jako dobra inwestycyjne.
W ramach aukcji Künkera 233, która odbyła się w dniach 17-19 czerwca 2013 r. w Osnabrück przedstawiono bardzo ciekawą ofertę monet polskich, trafnie nazwaną „Raritäten aus Polen, Pommern und Schlesien”. Na stronach 16-43 katalogu przedstawiono pozycje 1001-1074. Spośród tych 74 pozycji, aż 57 miało informacje o wcześniejszych aukcjach z których pochodziły. Spośród nich, trzon stanowiły aukcje znanych polskich firm: WCN, PDA, Niemczyk.
Były również wcześniejsze notowania aukcji niemieckich, głównie Künkera. Ponieważ w/w aukcje odbyły się stosunkowo niedawno, pokusiłem się o porównanie cen osiągniętych na nich z cenami omawianej aukcji Künkera 233. Okazało się iż z 48 takich pozycji, 37 zostało sprzedanych poniżej ceny wcześniejszego nabycia2. „Rekordowa” pozycja została sprzedana za 1/3 ceny wcześniej zapłaconej (poz. 1049 – 4 dukaty Jana III Sobieskiego – wcześniej Niemczyk 2/107 – osiągnięto 33,1% ceny pierwotnej). Pozostałe spadki rozkładały się w miarę równomiernie od owych 33,1% do 96,6%, choć największa ilość pozycji spadkowych uplasowała się w przedziałach: 50-60% ceny pierwotnej (10 pozycji), oraz 60-70% ceny pierwotnej (8 pozycji).
K 1049m4 dukaty Jana III Sobieskiego – Künker 233 lot 1049 (wcześniej Niemczyk 2 lot 107 – 33,1% ceny pierwotnej)

       Zaledwie 11 pozycji osiągnęło lub przekroczyło cenę z poprzednich aukcji co stanowi niecałe 23% analizowanego przedziału. Z nich tylko 3 zanotowały wyraźne wzrost (poz. 1063 Künker 163/671 – 160% ceny pierwotnej, poz. 1069 Künker 135/1238 – 166,7% ceny pierwotnej i poz. 1022 WCN 45/834 – 172,8% ceny pierwotnej).

K 1022mZłoty medal z 1869 roku ze Lwowa – Künker 233 lot 1022 (wcześniej WCN 45 lot 834 – 172,8 % ceny pierwotnej)

       Zachęcam do prześledzenia omawianej aukcji i wyciągnięcia własnych wniosków. Jak widać instrumentalne traktowanie numizmatów nie zawsze daje pozytywne rezultaty i nie zawsze daje gwarancje zwrotu zainwestowanych pieniędzy. Takie inwestycyjne podejście powoduje również szkody na rzecz prawdziwych pasjonatów. Z jednej strony ceny zawyżone przez „inwestorów”powodują, że ciekawe egzemplarze są praktycznie poza zasięgiem większej rzeszy kolekcjonerów, z drugiej zaś nabycie rzadkiego okazu przez kolekcjonera za dużą kwotę nie gwarantuje, iż w przyszłości nabytek ten będzie nadal nabierał swojej wartości. Osobną kwestią jest specyfika i atmosfera aukcji, rywalizacja między kolekcjonerami itp., ale to już temat na inny artykuł.
Marek Folwarniak
PTN Łódź